19 marca w Sejmie RP odbyło się pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy Prawo łowieckie. Posiedzenie Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa zakończyło się jednogłośną decyzją o skierowaniu projektu do podkomisji. To wielki sukces Polskiego Związku Łowieckiego i kolejny krok w walce o pełną samorządność naszej organizacji.
Sejmowa arytmetyka obnaża propagandę aktywistów
Kolejny raz w sejmowych kuluarach padły standardowe oskarżenia wobec myśliwych. Znane hasła posłanek lewicy i Polski 2050 o „nieakceptowalności łowiectwa przez społeczeństwo” rozbiły się jednak o realia parlamentarne. W głosowaniu za odrzuceniem projektu opowiedziała się wyłącznie posłanka Klaudia Jachira (KO), poseł Paweł Strach (Polska 2050-TD) i posłanka Daria Gosek Popiołek (Lewica)– pozostali posłowie albo byli przeciw, albo wstrzymali się od głosu. To dowód na to, że opowieści o społecznym sprzeciwie wobec łowiectwa nijak mają się do rzeczywistości. Król jest nagi – jeśli ten mityczny „opór społeczny” rzeczywiście by istniał, to czy jego echo nie odbiłoby się w decyzjach polityków? Tymczasem sejmowa arytmetyka pokazuje jasno: samorządność PZŁ ma poparcie. Podczas drugiego głosowania wszyscy posłowie komisji jednomyślnie zadecydowali o skierowaniu projektu ustawy do dalszego procedowania.


Myśliwi chcą samorządności – i mają do tego prawo
Główna intencja projektu, który przedstawiła poseł Urszula Pasławska (PSL), jest prosta: przywrócenie samorządności PZŁ m.in. poprzez wybór Łowczego Krajowego przez Krajowy Zjazd Delegatów a także przywrócenie zarówno Głównej Komisji Rewizyjnej jak i okręgowych komisji rewizyjnych jako organów wzmacniających społeczna kontrolę na działalnością Zrzeszenia. W 2018 roku władza nad kluczowymi organami Związku została podporządkowana Ministerstwu Klimatu i Środowiska (MKiŚ). Jak słusznie podkreśliła poseł Pasławska, prywatne pieniądze myśliwych nie powinny podlegać decyzjom ministerialnym. PZŁ sam się finansuje, a władze organizacji powinny być wybierane przez jej członków, a nie polityków.
Głos myśliwych poparło wielu parlamentarzystów. Poseł Andrzej Grzyb (PSL) zwrócił uwagę, że PZŁ to nie tylko organizacja łowiecka, ale także strażnik przyrody, który reintrodukuje gatunki i walczy z chorobami zakaźnymi. Poseł Mirosław Maliszewski (Koalicja Polska) dodał, że bez myśliwych państwo nie poradziłoby sobie z kontrolą nad dziką zwierzyną i wypłatami odszkodowań. Poseł Robert Telus (PiS) podkreślił, że jeśli projekt wymaga korekty, to należy nad nim pracować, a nie go odrzucać. Nawet na ogół przeciwna myśliwym posłanka Katarzyna Piekarska (KO), przyznała, że jest za przywróceniem PZŁ samorządności.
Próba blokowania zmian
Oczywiście, nie zabrakło głosów przeciwnych. Sekretarz stanu w MKiŚ Mikołaj Dorożała, nie zostawił wątpliwości – rząd nie popiera tej ustawy. Według resortu, MKiŚ powinno nadal powoływać Łowczego Krajowego i mieć decydujący wpływ na kształt PZŁ. W podobnym tonie wypowiadała się poseł Klaudia Jachira (Zieloni), oskarżając myśliwych o „zadawanie bólu dzikiej przyrodzie”. Małgorzata Tracz (Koalicja Obywatelska) i Daria Gosek-Popiołek (Lewica) również były przeciwne zmianom, argumentując, że projekt to jedynie próba „wyjęcia PZŁ spod kontroli państwa”. W podobnym tonie wypowiadała się tzw. „strona społeczna”. Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot stanowczo sprzeciwił się zmianom, twierdząc, że państwo musi zachować nadzór nad łowiectwem, ponieważ PZŁ jako monopolista czerpie zyski z polowań krajowych, dewizowych i handlu tuszą zwierząt.
PZŁ nie uchyla się od nadzoru, ale walczy o autonomię
Na te zarzuty odpowiedział Łowczy Krajowy Eugeniusz Grzeszczak, jasno wyjaśniając, że dochody z polowań są w całości przeznaczane na wypłaty odszkodowań dla rolników i utrzymanie gospodarki łowieckiej. Podkreślił również, że obecny system prawny już teraz nakłada na PZŁ przejrzyste mechanizmy rozliczeń, a argumenty o braku kontroli są bezpodstawne. Łowczy Krajowy podkreślił, że PZŁ nie zamierza uchylać się od nadzoru ministerialnego, ale chce powrotu do samorządności w ramach komisji rewizyjnych i rad okręgowych. „Nie uzurpujemy sobie prawa do decydowania, na które gatunki i kiedy polować. Chcemy jedynie odbudować własne struktury organizacyjne” – mówił.
Podobne stanowisko zajął Marcin Możdżonek, który zaznaczył, że obecny model nadzoru nad PZŁ nie funkcjonuje prawidłowo. Podkreślił, że ministerstwo wykorzystuje kontrolę nad strukturami Związku jako narzędzie polityczne, zamiast skupić się na realnej współpracy w zakresie gospodarki łowieckiej. Wiceprezes Naczelnej Rady Łowieckiej Tomasz Nowak przypomniał, że samorządność PZŁ została odebrana w 2018 roku i że obecna zmiana jest jedynie powrotem do wcześniejszego, sprawnie działającego modelu. Rafał Ciszewski z NRŁ zaapelował do polityków o zaufanie do myśliwych, podkreślając, że to właśnie oni, nie urzędnicy, mają realną wiedzę o gospodarce łowieckiej i ochronie przyrody.
Kolejny sejmowy sukces myśliwych
Podsumowując – myśliwi po raz kolejny pokazali swoją siłę w Sejmie. Zamiast odrzucenia projektu, komisja jednogłośnie powołała podkomisję, która będzie pracować nad ustawą. To dowód, że sprawa przywrócenia PZŁ samorządności nie jest jedynie myśliwską fantazją, ale realnym celem popieranym przez liczne środowiska polityczne. Przewodniczącym podkomisji został poseł Stanisław Gorczyca z Koalicji Obywatelskiej , a dalsze prace nad ustawą ruszają niebawem.
Polski Związek Łowiecki będzie na bieżąco informować o postępach. Jedno jest pewne – myśliwi idą po swoje, a ich głos w parlamencie jest coraz mocniejszy.